”Prawdziwe szczęście polega na znajdowaniu satysfakcji w tym, co przynosi chwila obecna, a nie na osiąganiu tego, co postawiłeś sobie za cel w przeszłości. Szczęście wiąże się z tym, co jest tu i teraz, a nie ze zdobywaniem tego, co zawsze chciałeś mieć. Dopóki będziesz żył przeszłością, próbując zrealizować pragnienia z dawnych dni, dopóty szczęście będzie cię omijało.” Jakie to proste, a jak trudno to wprowadzić w nasze życie.
Wielokornie podczas rozmów w moim gabinecie pada słowo „kryzys”. Oczywiście wywołuje ono różne reakcje – zdecydowana większość odczuwa jednak lęk, obawy czy strach. Decydują o tym przede wszystkim emocje. One są odpowiedzią organizmu na to, co myślimy o danej sytuacji. Najpierw sami nadajemy jej znaczenie, tworzymy w głowie jej obraz. Organizm reaguje na ten obraz i wzbudza odpowiednią do niego emocję – hamującą lub napędzającą. I my wiemy, kiedy odczuwamy strach, niepokój, a co budzi w nas zadowolenie, dodaje energii, popycha do aktywności. Emocje wpływają na nasze zachowania i działania, na relacje z innymi ludźmi, a to warunkuje efekt, jaki dają.
Chociaż kryzys życiowy często kojarzy się z życiową katastrofą, może być w gruncie rzeczy początkiem czegoś zupełnie nowego w naszym życiu, początkiem zmian…
Każdy człowiek doświadcza kryzysów życiowych. Przybiera on mnóstwo form – strata pracy, utrata płynności finansowej, trudności w relacjach, rozstania, śmierci w rodzinie, choroby i walka z nimi i wiele innych, a czasem poczucie, że niby nic się nie wydarzyło szczególnego, ale jakoś nie czuję się specjalnie szczęśliwy…
Najgorszy jest stan bycia w centrum kryzysu życiowego, wtedy często wiele rozwiązań wydaje się być niemożliwych. Świat widzimy w czarnych barwach, pojawiają się pytania: dlaczego ja?, dlaczego wciąż mi się to przydarza?, kiedy to się skończy?, co ja takiego robię źle?
Chociaż każdy odczuwa go na swój sposób, to w kryzysie mamy wewnętrzne poczucie i oczekiwanie, że coś musi ulec zmianie albo właśnie ulega, bo „tak dalej być nie może”. Są osoby, które same poradzą sobie z trudnościami, a są takie, które potrzebują wsparcia, i to nie jest źle czy dobrze, po prostu tak jest i już. Każdy jest inny, każdy na inna odporność psychiczną, różne możliwości i umiejętności radzenia sobie z życiem, każdy ma swoją historię życiową i różne doświadczenia.
Kryzys to rodzaj stresu, zawsze ma charakter subiektywny, co oznacza, że nie wszyscy w tej samej sytuacji będą w kryzysie.
Osoby, które zwróciły się do mnie po pomoc, będąc w kryzysie, to mimo trudnych emocji, głowy pełnej zmartwień, chaotycznych zachowań, wiele z tych krytycznych wydarzeń przyniosło pozytywne zmiany, a to, co najbardziej im pomagało w przetrwaniu to sięganie po wsparcie, rozmowy, podejmowanie ryzyka.
Z mojego doświadczenia wynika, że rozwiązane kryzysy dają:
To, co powinno być dla nas niepokojące to następujące objawy :
Najważniejsze by nie pozostać w tym stanie na długo, by sytuacja kryzysowa nie zasiała dużego spustoszenia w naszym organizmie, nie przerodziła się w jakąś „chroniczną” postać, jednostkę chorobową. Nie rozwiązane kryzysy zwiększają ryzyko wystąpienia zaburzeń psychicznych. Warto zwrócić się po pomoc. W każdym kryzysie najważniejsze jest bezpieczeństwo. Rozmowa z bliskimi, przyjacielem, czy z psychoterapeutą/psychologiem może pomóc uzyskać inną perspektywę, uzyskać spokój, kiedy emocje już opadną, przyjrzeć się kryzysowi z innej strony, bardziej rozwojowo, przygotować się na nową sytuację życiową.
Musimy więc odnaleźć w sobie odwagę, by zakwestionować swoje stare przekonania, porzucić stereotypy i spojrzeć na sytuację z nowych perspektyw. Jeśli to się uda, przezwyciężymy kryzys i rozwiążemy problem, albo też przedefiniujemy go i się z nim pogodzimy.